W głowie kręci nam się od pakowania paczek, dlatego moja działalność pisarska nieco zmalała :)
Prawie codziennie stajemy przed pagórkiem odzieży, który trzeba rozłożyć na kawałki, popakować w paczuszki, a potem wysłać do Was. I to presto, jak mawiała królowa Bona :)
Felietony, wywiady, zapowiedzi, stylizacje. Na naszym blogu zapraszamy Cię za kulisy codziennego życia firmy Hultaj Polski. Przeczytaj i poznaj nas bliżej!
Spodnie Hultaje!!!
Sukienki Zalotne – czym się od siebie różnią?
nie | pon | wto | śro | czw | pią | sob | ||||||
1 | 2 | 3 | 4 | |||||||||
5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | ||||||
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | ||||||
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | ||||||
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Co jakiś czas zdarza się nawet szefowej mieć dzień wolny. Wyczekiwany, cudowny i jedyny w tygodniu. Wtorek.
Dzień, w którym można spać do 11tej.
Dzień, w którym wyłącza się telefon służbowy i obojętnie patrzy jak rozpaczliwie wiruje po stole.
Dzień, w którym nie umawia się żadnych umówień i nie wpuszcza się spraw do domu i życia.
Wysiadł prąd.
No, niby nie tak zupełnie, ale nagle w ścianie zaczęło iskrzyć, skwierczeć i dymić.
Jedną ręką szukaliśmy więc gaśnicy, a drugą wyłączaliśmy na przemian różne przełączniki w naszej tablicy elektrycznej.
Gaśnice okazały się złośliwymi stworzeniami. Zawsze stały w jednym miejscu, a tutaj nagle poszły na spacer. Zabrały swoje rzeczy i zniknęły. Mówiąc wprost – wyprowadziły się.
Marcin biegał po wszystkich pokojach, próbując przywabić uciekinierki, a Ula eksperymentowała z guzikami, próbując walczyć ze strachem przed spłonięciem i ze strachem przed wyłączeniem z prądu lodówki. Ja dzwoniłam na pogotowie elektryczne i negocjowałam cenę naszego ocalenia.
Już po paru minutach okazało się, że gaśnice po prostu chciały pobawić się w chowanego, a właściwa wajcha nie odcina od prądu lodówki.
Ale za to odpięła internet...
Siedzieliśmy ogłupiali i skamieniali. Każdy z nas przed otwartym laptopem, na którego ekranie rozpaczliwie topniała zawartość baterii.
„Nie mogę znieść tego, że zlew jest zawsze pełen....” mruczę rano, niby do siebie, ale przecież do NIEGO mruczę w rzeczywistości. Bo czemu tak jest, że ja zawsze gotuję i jeszcze muszę zlew ogarniać? No?
„Jezu, czemu kubki po malinach nie są opłukane.....? Przecież potem trzeba to szorować drutem...” mamrocze do siebie ON, już zły, bo nad zmywakiem. Ale przecież mamrocze po to, żebym usłyszała, żebym się pokajała, że taka jestem nieuważna, że te kubki tak zostawiam, a przecież to takie proste, a ja taka nieuważna., a przecież wystarczyło wodą zalać, a teraz trzeba szorować, boże co za głupota.
Znacie? No, powiedzcie, że nie. :)
Nie uwierzę.
System wartości, który promujemy zakłada funkcjonowanie czegoś, co nazwaliśmy Turbo Rodziną. To piękna rodzina – ludzi niezależnych, ciekawych świata. Ludzi, którzy nie boją się być sobą, wierzą we własną siłę i czerpią z niej idąc przez świat.
Wiemy, że Hultaje często mają właśnie takie rodziny. Bezpieczne enklawy, w których dobrze czują się wszyscy ich członkowie.
Oczywiście pisząc o Turbo Rodzinie nie możemy pomijać jej najmłodszych członków, czyli Turbo Dzieciaków, bo przecież to z nich wyrastają potem Turbo Dorośli.
Turbo Dzieciaki od samego początku wychowywane są według pięknej myśli Korczaka, że „Nie ma dzieci. Są ludzie.”